"Twoja prośba została wysłuchana" - mówi Gabriel do Zachariasza (1,13). Powinien się ucieszyć: "Nareszcie! Całe życie pragnąłem mieć syna, Elżbieta też!" A jednak nic takiego nie słyszymy, choć obietnice są niesamowite (będzie wielkim prorokiem, Duch Boga zstąpi na niego już w łonie matki itp.) Gorzej, słyszymy za to coś w rodzaju "Hę? Serio? Staruszka porodzi?" ("Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona w podeszłym wieku" [1,18]). W rezultacie Gabriel przepowiada, że Zachariasz przez swoją niewiarę będzie przez jakiś czas cierpiał na afazję (1,20). "Twoja prośba została wysłuchana". A jednak Zachariasz zareagował inaczej. Może kiedyś prosił, prosił gorąco, usilnie, ale - wiadomo: lata mijały (jak Abramowi/Abrahamowi i tylu innym....) a tu nic.... Więc w pewnym momencie się poddał. Przestał prosić. Być może nawet zapomniał, że kiedyś tak usilnie prosił o spełnienie swojego pragnienia. Zrezygnował, no bo ile można czekać......